czwartek, 28 maja 2015

Ażeby upiec smaczne ciasto trzeba w oknie wypatrywać odpowiednio dobrze nastawionej, puszystej chmurki cukrowej. Koniecznie blado zielonej. 

Następnie ustawiać stary Babciny zegar z kukułką. I czekać odpowiedniej godziny [trzeba pamiętać o porównaniu jej z godzina na popularnym kanale z prognozą godziny]. 

Kiedy już jesteśmy odpowiednio przygotowane do pieczenia szukamy starej foremki naszej Cioci, którą za każdym razem znajdujemy w innym miejscu w mieszkaniu. 

Na pewno nie tam gdzie ją schowalismy. Nastepnie znowu patrzymy na zegarem czy aby na pewno mineło 45 minut od ostatniej prognozy pogody w telewizji [magia masss-mediów]. Kolejny szczególnie istotnym krokiem jest znalezienie odpowiednich składników. Szukamy tabliczek niepewności. Które później bedziemy długim cienkim nożem kroć i plasterki. Żółtych listków radości, puszystego wyczekiwania, olejku niespodziewanych zdarzeń, proszku do pieczenia dobrych chęci. 

Trzeba też znaleźć kartkę na której ten przepis jest umieszczony. Rzecz jasna znajdziemy go dopiero po zgromadzeniu wszystkich składników. 

Przykazanie pierwsze wszytko gotować na wolnym słupie biegając dookoła śpiewając pieśni deszczu wojowników Krótkich Spojrzeń. 

Przykazanie drugie nie trzymać tego na ogniu dłużej niż trzy noce ale nie krócej niż dwa dni. 
Przykazanie trzecie. Nie jeść łyżkami szkodzi zdrowi psychicznemu. 
Przykazanie czwarte. Tylko dla wytrwałych kobiet z jeszcze wytrwalszymi mężczyznami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz